Tak jak po czwartku jest piątek, tak po piątku jest sobotni
poranek. Zazwyczaj zaczyna się on około godziny 12.00 kiedy budzi cię niewyobrażalne
suszenie, jak po piątku sobota tak po piciu - kac. Wstajesz z łóżka, z jednym półotwartym
otwartym okiem próbujesz wyczuć położenie Kropli Beskidu- zbawiennej w tym
przypadku. Po ugaszeniu pożaru wracasz jeszcze do łóżka na jakieś półgodzinne
odpoczywanie.. Później zaczyna się prawdziwa sobota po prawdziwym i uczciwym piątku. Sprawdzanie maili i nowinek
modowych. Otwieram style.com w celu napisania kilku słów na temat najnowszych
trendów.
Piękne te ciuszki i dodatki zachwycające. Jednak temat
szybko mnie znudził, ponieważ moja analiza ograniczyła się do
„ooo, ale ładne. „
„Chciałabym.”
„ Ale drogie.”
„ Oh i ah.” – bardzo opiniotwórczo.
Całkiem przez przypadek znalazłam się na pudelku. Znajduje
tam kilka niezbędnych rad jak nie żyć : Biber na golasa, kilka słów od Kristen
Stewart oraz zgadywanka : czyj to łokieć!! Bezmyślnie rolując strone w dół
widze napis : 10 minutowy teledysk Lany Del Rey. Ciekawa to historia.. pamiętam
wyraz swojej twarzy , kiedy po raz pierwszy usłyszałam „Video Games” . Pamiętam
ile uczuć, ile inspiracji posypało się z tych 3 min. Byłam zachwycona.
Mój entuzjazm zmalał kiedy Lana zaczęła jakby wyskakiwać zza
kamienic i gzymsów mojej warszawskiej rzeczywistości. Lana w swetrze, Lana w
spodniach, Lana w bluzce…
Coś mnie w tym irytowało. Te lekko wydymane usta. Te wielkie
,poprawne, smutne piękne oczęta. Su Su Su Summertime sadness. Ile razy wpadłam
na nią na mieście zawsze w głowie pojawiało mi się : stara, enough. Uśmiechnij
się. Więc dziś , z całym stuffem piątkowej popijawy, niechętnie wcisnęłam
przycisk play.
I uwierzcie mi bądź nie, ale było to najbardziej inspirujące
10 min tego dnia.
Zobaczyłam Lane która
się śmieje , Lane która grzeszy, Lane która jest dzika, Lane która porusza i
wzbudza emocje – w swetrze z agory raczej ze Pani Krysia. Atmosfera brudu
połączona z szerokimi kadrami , które dają poczucie wolności. Jej głos w końcu
prawdziwy i nie stylizowany Oglądając Lane w zwykłych szortach z burzą loków,
nieporadnie chadzającą w świetle witryn sklepowych mój zachwyt, zakłócony
kilkoma zdjęciami z serii „ Lana w „ , powrócił.
Be Wild
And have
fun
I ride
I just ride
Im fucking
crazy
But Im free
And I wish
you all that !
Lana jest świetna!
OdpowiedzUsuńhttp://fashionznaczymoda.blogspot.com/
ja często przegladam pudelka :D można się pośmać.
OdpowiedzUsuńwpadniesz? nowy post :)
Mimo, ze nie lubię oglądać jej na tych wielkich bilbordach w mieście, to jednak w tym utworze ją kocham!
OdpowiedzUsuńDokładnie. To najlepiej wykorzystane 10min tego weekendu.
OdpowiedzUsuńInspirująco bardzo.
Pozdrawiam www.fogdancing.blogspot.com
ja też ją uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńMiałam dokładnie takie same uczucia, kiedy pierwszy raz usłyszałam Video Games :) I miałam je nawet dzisiaj, kiedy włączyłam sobie zaraz po Summertime Sadness :)
OdpowiedzUsuńta piosenka jest wspaniała!
OdpowiedzUsuńTa piosenka jest faktycznie inspirująca i odmienna od wcześniejszej twórczości Lany! :)
OdpowiedzUsuńHi Margaret!
OdpowiedzUsuńI am trying to contact you about an interview for RAG magazine.
Could you please contact me via the facebook page https://www.facebook.com/ragzine
Thank you!
Sama już trochę, za przeproszeniem, rzygałam Laną. Od nowego klipu broniłam się jak głupia, w końcu obejrzałam, no i nic, znowu wpadłam. Jest niesamowita, cudowna piosenka i taki też jest klip.
OdpowiedzUsuń